
Adam: - Kiedyś powiedziano mi o Bogu. Ludzie, którzy spotykali się przy naszym kościele, cieszyli się, śmiali i nie potrzebowali do tego żadnego alkoholu. To mnie zainteresowało. Zacząłem z nimi rozmawiać, a oni mnie "zewangelizowali". Mam więc dług wdzięczności względem nich i przede wszystkim względem Boga. Dlatego jeżdżę i mówię, co Bóg w moim życiu zmienił, co naprawił. Czas ewangelizacji jest też dla mnie doskonałym czasem na dziękczynienie Chrystusowi za te wszystkie cudowne rzeczy, których dokonał w moim życiu.
Dorota: - Jest rzeczą straszną, kiedy młody człowiek potyka się o własne życie. Nie można spokojnie patrzeć na to, jak ci ludzie szarpią się na łańcuchu beznadziei, który nie pozwala im pójść dalej, ujrzeć więcej. Bóg może im pomóc.
Marek: - Chcę się dzielić tym, co sam otrzymałem. Takim prostym i jasnym doświadczeniem Boga. Imię Jezusa to także Emanuel, a więc Bóg jest z nami. Kiedy mówię do młodzieży, bardzo mi zależy właśnie na tym, żeby oni odczuli to, że rzeczywiście Bóg jest z nimi. Młodzież ma teraz bardzo dużo trudnych doświadczeń. Chociażby tych związanych z byciem w dzisiejszej zagmatwanej kulturze. Oni powinni jednak wiedzieć, że w tym wszystkim jest z nimi Bóg.
Piotrek: - Dzisiejsza młodzież jest bardzo zajęta tysiącem spraw. Dlatego czasem stają przed groźbą zapominania o Bogu. Uważam, że to, co my robimy, jest taką łagodną interwencją w ich zaganiane życie i przypomnieniem im, że Bóg istnieje i naprawdę warto się tą rzeczywistością zająć. Widzę, że język, którym przemawiamy do młodych ludzi, to znaczy muzyka, pantomima, bezpośredni dialog jest dla nich zrozumiały i akceptowany przez nich.
Renata: - Za każdym razem, kiedy jestem na ewangelizacji, oddaję swoje życie Jezusowi, tak jak robią to ci ludzie, którzy wychodzą przed szereg pierwszy raz w życiu. Chyba dlatego śmieję się z nimi i płaczę.
zebrał: Adam Białous - więcej czytaj w Naszym Dzienniku - Jak ewangelizuje "...est Patris"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz